środa, 6 lutego 2013

Rozdział 3

Otworzyłam znużone oczy i spojrzałam na zegarek. Była już 11. Zwlekłam się z łóżka, i starałam się normalnie wykonywać rzeczy, które robię w każdą niedzielę. Nie mogłam jednak się na niczym skupić. Przez cały czas myślałam tylko o jednym. Czego chciał ode mnie ten facet? O czym pisała babcia? I co się tu wgle dzieje?! Nic nie rozumiałam.. Cała się trzęsąc, poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w wygodne, krótkie szorty, bokserkę i trampki. Gdy zeszłam na dół do kuchni, była już 13. Muszę tam być o 14. Pomyślałam i szybko chwyciłam z lodówki coś do jedzenia, po czym skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych.
                                     - Dokąd idziesz córciu? - nagle mama stanęła za mną i wystraszyła mnie prawie, że na śmierć. Wszystko mnie irytowało, denerwowało i wszystkiego się bałam.
                                      - Przestraszyłaś mnie.. - szepnęłam, ale zaraz się otrząsnęłam. - Idę na miasto.. Muszę kupić sobie.. - chwila zastanowienia - nową bluzkę.. - uśmiechnęłam się nieszczerze. Mama spojrzała na mnie dziwnie, ale po chwili przyznała mi rację i pozwoliła wyjść.
Spojrzałam na płaski wyświetlacz telefonu. Była 13:15. Zaczęłam się spieszyć. Złapałam pierwszy autobus, który kierował się na piątą aleję. Wysiadłam tuż obok Garvey Park, ale była już 13:55. Przypuszczałam iż mężczyzna jest raczej punktualny, więc zaczęłam biec. Dotarłam do parku i stanęłam obok jednej z ławek. Rozejrzałam się dokładnie, ale nigdzie nie widziałam mężczyzny. Spojrzałam ponownie na zegarek. Była dokładnie 13:59. Gdy cyfry przeskoczyły gwałtownie i zmieniły się w 14:00. Spojrzałam raz jeszcze na centrum parku. Zauważyłam jego. Szedł w moją stronę. Serce prawie mi stanęło. Byłam przerażona. Nie wiedziałam co robić. Chciałam odwrócić się na pięcie i wrócić do domu. Ale przecież napisał, że jeśli nie przyjdę, to znajdzie mnie i sam do mnie przyjdzie. Przyznam, że nikogo wcześniej tak się nie bałam. W końcu podszedł do mnie usiadł na ławce obok której stałam i dziko się uśmiechnął.
                                         - Witaj Rebeko.. Usiądź proszę.. - po raz kolejny zarzucił nonszalanckim uśmiechem, a ja nie wiem dlaczego, posłuchałam go i usiadłam tuż obok niego.

4 komentarze:

  1. Błagam pisz dalej, bo zżera mnie ciekawość. Koniecznie daj znać kiedy ukaże się kolejny rozdział!

    www.historia-heather-spender.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno cie poinformuje ;) Ciesze sie, ze ci sie podoba : )

      Usuń
  2. Jestem po raz pierwszy na Twoim blogu, ale z pewnością nie ostatni!
    Jak mogłaś skończyć w takim momencie!? To jest nie fair! Teraz nie wiadomo ile mamy czekać, aż się dowiemy co ten typek chce od Rebeki..;____; PISZ!
    Jednak uwaga, pisz dłuższe rozdziały! Zdecydowanie to, to nawet nie jest jedna strona worda..;c

    Czekam na nowy rozdział - poinformuj mnie, jeżeli jest taka możliwość.:)

    http://krwia-pisane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że ci się podoba. I dziękuję za pozytywną opinię : ) Wiem, że rozdziały są krótkie i postaram się to zmienić. Oczywiście, że jeśli tylko pojawi się nowy rozdział, zaraz cię poinformuję ; )

      Usuń